Wrobels

Gruzja – jak ugryźć ten piękny kraj? Część 1

Grubo ponad 2 lata temu zrodził się pewien pomysł. Pomysł, który w ostateczności miał nas zabrać do Gruzji. Była faza planowania, szukania rozmaitych informacji i generalnie było przygotowywanie się do kolejnej fajnej wyprawy. Z czasem niestety wszystko stanęło w miejscu i skończyło się na etapie planów. Jednak w archiwach tych poszukiwań jest pewna bardzo interesująca rzecz, którą warto wydobyć i ją przybliżyć.Na wstępie chciałbym przeprosić bohatera tego wpisu, czyli Tomka Gołębiewskiego, który stanął na wysokości zadania i szybko z tematem się uwinął. Ja z kolei przespałem niemiłosiernie i cała jego trudna praca została wsadzona do szuflady. Teraz ją wyciągam i prezentuję. Mam nadzieję, że poniższy wywiad przybliży Wam trochę Gruzję i że w przyszłości zawarte w nim informacje pomogą Wam podróżować po tym pięknym kraju. Gdy mnie uda się tam kiedyś pojechać (a wierzę w to bardzo), to z całą pewnością z niego skorzystam.

Z uwagi tego, że ta opowieść jest sporych rozmiarów, rozbiję ją na 2 części. 10 pytań teraz i 10 pytań raz następny.Tak więc, nie trzymam dłużej w niepewności. Zaczynajmy! 😉

Nie od dziś wiadomo, że Gruzja stara się być blisko Europy.

Nie od dziś wiadomo, że Gruzja stara się być blisko Europy.

Jak ugryźć Gruzję?

1. W jakich terminach najlepiej do Gruzji jechać? Kiedy Wy tam byliście?
Każdy termin jest dobry, żeby odwiedzić Gruzję. To różnorodny kraj. Wszystko zależy od tego, co ma się w planach. Odpoczynek w górach, nad morzem, czy zwiedzenie kraju. Dwa razy byliśmy w Gruzji na przełomie sierpnia/września. Pogoda była wakacyjna. Nad morzem było ponad 30 stopni, więc można było zażywać kąpieli – nie tylko słonecznych. Woda w morzu nawet w nocy zachęcała do kąpieli. Jednak prawie każdego dnia zdarzała się jakaś chmurka z przelotnym deszczem. W górach z kolei było ciepło w dzień: 15-20 stopni. Natomiast w nocy temperatury w okolicach Kazbegi sięgała 0 stopni, więc wahania dobowe temperatury są dosyć spore i mocno odczuwalne. Na pewno na treking w górach najlepszy jest typowy sezon czyli czerwiec – wrzesień, zimą można za to jechać na narty do nowych ośrodków narciarskich. Nad morzem oficjalny sezon zaczyna się 15 lipca i trwa do końca sierpnia. Szczególnie przełom czerwiec/ lipiec jest dobry dla turystów, bo w kurortach ceny są promocyjne. Za drugim razem właśnie w tym okresie byliśmy w Gruzji i deszczu nie uświadczyliśmy, chociaż trzeba pamiętać że pogoda, jak wszędzie,  bywa kapryśna i trzy lata temu na początku lipca były powodzie w Gruzji.

Panorama Tibilisi, stolicy Gruzji.

Panorama Tibilisi, stolicy Gruzji.

2. Obecnie do Gruzji lata się z Katowic i Warszawy, odpowiednio do Kutaisi oraz Tibilisi. Do jakiego miasta Wy lecieliście?
W pierwszą podróż lecieliśmy z Lot-em do Tbilisi. Stolica daje sporo możliwości wypadu w różne rejony, bo jest w Dercu Gruzji. Tbilisi ma połączenie z każdym regionem, najczęściej przez marszrutki (miejscowe busy), którymi dotrzemy wszędzie. Linie kolejowe są słabo rozbudowane. Główna linia prowadzi z Azerbejdżanu do Batumi.

Naszym wiodącym środkiem lokomocji była, przez przypadek, taksówka. Planowaliśmy z lotniska dostać się taxi tylko na dworzec kolejowy. W trakcie negocjacji z Zaurem- kierowcą taksówki – padła propozycja przewozu bezpośrednio do Batumi- 350 km. Chyba dobrze negocjowaliśmy, bo zapłaciliśmy 200 zł za cztery osoby. Po drodze mieliśmy okazje trochę dowiedzieć się trochę o Gruzji, co było doskonałym wprowadzeniem do naszej wyprawy. Przy okazji obserwując zachowanie na drodze gruzińskich kierowców, upewniliśmy się, że dobrze zrobiliśmy rezygnując z wynajmu samochodu. W drodze powrotnej z Batumi do Tbilisi sprawdziliśmy połączenie kolejowe. To wg opinii Gruzinów najlepszy pociąg w Gruzji. Rzeczywiście podróż nocną kuszetką dostarcza wielu pozytywnych wrażeń. Ludzie są kontaktowi, więc wino piliśmy wspólnie z Gruzinami, Rosjanami czy Irańczykami. Warunki bardzo dobre, lepsze niż polskich kuszetkach. Niestety czasami klimatyzacja szwankuje, wtedy podróż jest  męcząca. Podróż trwała ok. 6-7 godzin (taxi jechało 3,5 z postojem na śniadanie). Bilety na pociąg dostaniemy tylko po okazaniu paszportu, o ile nie zostały wcześniej wszystkie sprzedane, stąd na głównym szlaku najlepiej zaopatrzyć się w bilet na dzień – dwa przed planowanym wyjazdem. 

Później odwiedziliśmy miejscowość Kazbegi, jadąc słynną Gruzińską Drogą Wojenną, pełną serpentyn, wspinaczek po górach i dolinach, jazdy nad przepaściami, wyprzedzając tiry.

Na koniec powrót do Tbilisi i zwiedzanie stolicy obecnej oraz byłej – Mcchety. Powrót z największego w Gruzji lotniska czyli z Tbilisi, do którego oprócz lotu latają przede wszystkim linie z państw nadbałtyckich.

Za drugim razem skorzystaliśmy z linii nisko kosztowych. Lądowaliśmy w Kutaisi, skąd przemieściliśmy się, a jakże z tym samym zaprzyjaźnionym taksówkarzem, do górskiej Swaneti. Później było nadmorskie Kobuleti i na koniec ponownie Kutaisi, które jest również bardzo dobrą bazą wypadową a przy tym ciekawym miastem.

Trzecia wyprawa to był czarter do Batumi. Najmniejsze lotnisko, w dodatku przylot późnym wieczorem więc zostaje tylko taxi. Z Batumi pociągiem (dziennym z wifi) do Tbilisi. Następnie klasztor w Dawid Garedża i kilka dni w Kachetii- regionie najlepszych win- tutaj marszrutki były używane.

3. Kupując bilet warto zrobić to pół roku wcześniej czy lepiej monitorować na bieżąco i zaczekać na ewentualne okazje? Na chwilę obecną bilet z bagażem za jedną osobę to coś w okolicach 1000zł – cena może jakoś drastycznie spaść?
Lot ma kilka razy w roku  promocje, w których można kupić bilet do Tbilisi. Można wtedy złapać bilet tam i z powrotem za ok. 500zł. W cenie jest duży bagaż oraz podręczny. Jeśli leci się z namiotem i śpiworem, czy nastawia na trekking to warto polować na te promocje.

W podobnej cenie można też złapać promocje czarteru np. Rainbow Tours.
Wizz Air wychodzi taniej, ale trzeba pamiętać o ograniczeniach bagażu. Jeżeli jesteśmy elastyczni z terminem, naprawdę łatwo złapać dobrą cenę (od 69 – 250zł). Promocję pojawiają się dosyć często, chociaż liczba promocyjnych miejsc jest ograniczona w stosunku do europejskich destynacji. Warto próbować, najlepiej 3 miesiące przed odlotem, ryzykanci tydzień – dwa przed wylotem, również mogą złapać super ceny. W grę wchodzą jeszcze linie lotnicze z byłych Państw ZSRR.

Czerwone dachy w Kachetii

Czerwone dachy w Kachetii

4. Czy będąc już w Gruzji nastawialiście się na nocowanie w namiocie, spanie w prywatnych kwaterach czy może w hostelach? Wiadomo, planowanie to jedno a spełnia się różnie, jak było w Waszym przypadku?
Podczas pierwszej wyprawy nic takiego nie planowaliśmy. Wiedzieliśmy do jakich miejscowości chcemy jechać i kiedy. Zdaliśmy się na życzliwość mieszkańców i nie pomyliliśmy się.

W Batumi wynajęliśmy mieszkanie, za 200 zł za noc, na cztery osoby (sypialni było na 6 osób). Blisko centrum, niedaleko morza, obok dwie rewelacyjne restauracje. Dostaliśmy klucze od obcych ludzi, którzy na ten czas wyprowadzili się do swojej rodziny. To było zwykłe mieszkanie gruzińskiej rodziny, która opuściła je, aby trochę dorobić. Noclegi najłatwiej załatwić w okolicach „dworców autobusowych”, czyli miejsc gdzie marszrutki kończą kursy, lub zapytać ludzi. My znaleźliśmy mieszkanie przez zaprzyjaźnionego taksówkarza- Zaura, który, gdy nas dowiózł do Batumi, otworzył „magiczny” zeszyt z adresami znajomych i zaczął po nich dzwonić. Podobnie nocleg organizowaliśmy w górach, czy w Tbilisi.  

Za drugim razem również zdaliśmy się na Zaura. W Kobuletti załatwił nam apartament nad samym morzem za cenę 6 razy niższą niż w cenniku. Mimo to noclegi w Gruzji to i tak najdroższa pozycja. W górach, w pensjonacie płaciliśmy 100 zł z pełnym wyżywieniem, ale było warto. Miejscowe gospodynie przygotowują wspaniałą ucztę i bardzo obfitą, bo w Gruzji gość nie ma prawa być głodny, do tego na stole pojawiały się potrawy o których czytaliśmy wcześniej w przewodnikach. W mniejszej miejscowości można trochę taniej wytargować nocleg, ale trzeba też pamiętać że Ci ludzie żyją tylko z turystów, więc studenckich cen nie oczekujmy. Alternatywą zawsze jest namiot. Pól namiotowych co prawda za wiele nie ma, ale można rozbijać się „ na dziko”. Duże miejscowości mają wiele ofert na popularnych portalach z rezerwacjami hotelowymi. Warto też sprawdzić forum kaukaz.pl gdzie jest polecanych sporo noclegów, w tym przeznaczonych dla Polaków. Sam mogę polecić Hostel w Kutaisi by Kote. Właściciel jest Gruzinem, mówiącym po polsku, ponieważ jego żoną jest Polka. Obsługa jest bardzo pomocna i sympatyczna, a do tego odbywają się tam niezapomniane imprezy integracyjne…

Przy trzeciej wyprawie miałem w komórce aplikacje booking.com i z dnia na dzień szukałem hoteli.

Wspaniała panorama Kachetii

Wspaniała panorama Kachetii

5. Jak sytuacja ma się z finansami? Ile zabraliście ze sobą pieniążków, czy spokojnie Wam wystarczyło? Czy byliście oszczędni czy wręcz przeciwnie? Lepiej jechać już z Lari z kraju czy można wymieniać w Gruzji, gdzie się bardziej opłaca?
W Polsce Lari nie znajdziemy w kantorach. Kupuje się euro lub dolary i na miejscu wymienia. To zależy od bieżących kursów. Lari ma przelicznik mniej więcej 1:2 w stosunku do złotego, co ułatwia przeliczanie w sklepach. Gruzja jest ogólnie tania, nie tak tania jak np. Azja, ale za to wydamy dużo mniej niż w Europie Zachodniej. Najdrożej wychodzi przelot i noclegi. Wyżywienie – to największy plus, jest tanie a porcje są ogromne. Pamiętam nasze pierwsze zdziwienie, gdy za pierwszą kolację dostaliśmy rachunek. W 4 osoby, każdy po 2 dania plus przystawki i dwie butelki wina zapłaciliśmy 100zł. Raj, jeśli ktoś lubi turystykę kulinarną.

Ile zabrać pieniędzy to zależy od charakteru wycieczki, gdzie się nocuje, jak długi pobyt jest planowany. Na pewno są to nisko budżetowe podróże dla Europejczyków, do tego dostęp do bankomatów jest coraz lepszy.

Gruzińska Droga Wojenna

Gruzińska Droga Wojenna

6. Jakimi środkami transportu się przemieszczaliście: pociągiem, autobusem, marszrutką, samochodem, autostopem? Który jest najwłaściwszy, aby zobaczyć jak najwięcej? W ogóle, czy warto zwiedzać hurtowo, będąc cały czas w trasie, czy lepiej coś odpuścić a coś innego dogłębniej i spokojniej poznać?
Gruzja to przede wszystkim marszrutki. Małe busy, stare transity czy transportery. Są najtańsze i jeżdżą wszędzie. W wiele miejsc kursują regularnie, codziennie o wyznaczonych godzinach. Każde miasto ma swoje miejsca, na wzór naszych dworców, gdzie w każdym kierunku wyruszają marszutki. Oczywiście komfort jest ograniczony w tych busikach, miejsca jest mało, klimatyzacji brak. Ale to zawsze duża przygoda i oszczędność pieniędzy.

Można też jeździć taksówką, to co prawda droższy środek transportu, ale warto go rozważyć, gdy wybieramy się w podróż większą liczbą osób.

Można również wynająć auto. Najlepiej z napędem na cztery koła. Są wypożyczalnie znane z Europy, są i miejscowe. Tylko trzeba pamiętać, że kierowcy jeżdżą w „stylu wschodnim”. Oznacza to, że większe auto ma pierwszeństwo, a przejść dla pieszych kierowcy nie uznają. Za to klakson jest najważniejszym elementem w samochodzie. Dzięki niemu kierowcy wyrażają liczne emocje na drodze – od życzliwych pozdrowień, przeprosin, po ponaglenia i nerwy. Także jego użycie może być informacją, że nie zjadę z tego pasa ruchu i to Ty musisz ustąpić.

Jazda po gruzińskiej drodze  to duża dawka adrenaliny. Nie w każdym kraju kierowcy potrafią stojąc na światłach, gdzie są dwa pasy, ustawić się w rzędzie po 5 aut. Mimo tej szalonej jazdy nie widzieliśmy wypadków, chociaż auta często jeździły bez zderzaków (być może potrącili krowy, które chodzą głównymi drogami).

Jazda na „trzeciego” wyprzedzanie na zakrętach, zwłaszcza na GDW (Gruzińskiej Drodze Wojennej), na serpentynach i nad przepaściami to dla Gruzińskich kierowców codzienność a dla turystów atrakcja.

Dwa lata temu zaliczyliśmy pełen adrenaliny offroad z Mestii do Uszugli. W pięknym otoczeniu gór, po wąskiej ścieżce, pełnej błota, potoków i kałuż – wspaniałe przeżycie.  

Lokalne pociągi również są tanie, a podróż nimi to prawdziwa przygoda. Np. z Kobuleti do Kutaisi pociąg kosztował 2 zł za 120 km. Bez klimatyzacji w gorący dzień. Wagon bez przedziałowy, do tego towarzyszyło nam pełno sprzedawców chodzących przez pociąg ze wszystkim, od małego AGD po świeże ryby.

Fragment Gruzińskiej Drogi Wojennej

Fragment Gruzińskiej Drogi Wojennej

7. Co według Was koniecznie trzeba w Gruzji zobaczyć? Czy mieliście wcześniej opracowany plan podróży, w jakich miejscach być, jakie atrakcje odwiedzić i co z tego planowania zostało zrealizowane?
Pierwsza wycieczka była tygodniowa, mieliśmy plan, ale elastyczny. Chciałem zobaczyć stolicę, góry i morze, czyli posmakować po troszku różnych części Gruzji. Druga podróż to był  kolejny region górski oraz wypoczynek nad morzem.
Na trzecią podróż wybraliśmy Kachetie- region winnic oraz miasto skalne w Dawid Garedży. Do skalnego miasta jeździ bus z Tbilisi.

Tak na dobrą sprawę, żeby posmakować Gruzję trzeba minimum tygodnia, a żeby poznać – miesiąca, a żeby pokochać – jeden dzień. Każdy tu znajdzie coś dla siebie. Ale najpiękniejszą część Gruzji znajdziemy w każdym regionie – to ludzie, jedzenie i wino.

Konieczne do zwiedzenia:
– Tbilisi i Mcheta, czyli nowa i stara stolica- obowiązkowe miejsca dla turystów. Mcheta jest na liście Unesco, są tam klasztory i monastyry, jedne z najstarszych w Gruzji. Tbilisi – stolica, muzea, okazałe budynki, kontrastujące uliczki biednych slumsów z alejami z markowymi sklepami. Oczywiście wspaniała Aleja Rustawalego, katedra Metechi, stare miasto pełne łaźni, wzgórza z twierdzą Narikała i pomnikiem matki Gruzji. Miasto otoczone jest wzgórzami, które szczególnie polecam zobaczyć wieczorem, kiedy widać Tbilisi tonące w światłach. Jak to mawiał gruziński poeta Tbilisi wygląda wtedy  jak odbicie nieba pełnego gwiazd.

Jak ktoś nie lubi miasta to w Gruzji jest mnóstwo innych atrakcji.
– Nad morzem poza wypoczynkiem trzeba zobaczyć Batumi, ze wspaniałym deptakiem, a przy okazji imponujący ogród botaniczny. Także warto odwiedzić Delfinarium.
– Góry są wszędzie w Gruzji. Wojskową Drogą Wojenną dotrzemy do Kazbegi. Stąd możemy wejść do klasztoru Cminda Sameba,  który jest na wszystkich pocztówkach z Gruzji i z którego roztacza się wspaniały widok na potężny Kazbek.
– Do tego nie można ominąć skalnych miast: Dawid Garedźa, Wardzia czy Upliscyche. I jeszcze jest wiele innych miejsc jak np. park narodowy Bordżomi.
Ja polecam posmakować morza, gór i stolicy, ale chyba w żadnym regionie się nie rozczarujemy.  

Chinkali i Estragonowa.

Chinkali i Estragonowa.

8. A może coś z gruzińskich atrakcji turystycznych Was szczególnie zawiodło? Czego byście nie polecili, czy mieliście jakąś taką nietrafioną wycieczkę tam na miejscu?
Nie było miejsca, które by nas rozczarowało. Oczywiście zależy to od tego, co kto lubi. Na przykład w Tbilisi szkoda siedzieć więcej niż 2 dni, skoro jest tyle fajnych miejsc do zobaczenia wokół. Wiele osób jest zawiedzionych Batumi, nie jest to kurort jak Monako ale ma swój urok. Jedyny minus to bardzo kamienista plaża.

9. Jak najlepiej podróżować: zakwaterować się na stałe np. w Tibilisi i robić jednodniowe wypady, czy może zorganizować tour po kraju, nocować w różnych miejscach i jeździć na bieżąco z miejscowości do miejscowości?
Jeśli chce się dużo zobaczyć to najlepiej podróżować z miejsca na miejsce. Z noclegami nie powinno być kłopotów. Gruzja nie jest wielka, więc w niektóre regiony spokojnie można robić wypady ze swojej bazy, z drugiej strony więcej noclegów w różnych miejscach to więcej ciekawych ludzi do poznania.

10. Jak wygląda sytuacja z tą słynną gruzińską gościnnością? Czy rzeczywiście jest tak, że mieszkańcy zapraszają turystów do swoich domów? Czy Wy mieliście okazję znaleźć się w podobnej sytuacji? I czy faktycznie Gruzini darzą Polaków szczególną sympatią?
Gościnność to temat na osobny rozdział. Tak, Gruzini są bardzo gościnni, sympatyczni, towarzyscy i lubią Polaków. Jak to się mówi mamy wspólnego wroga, kraj który jednym i drugim wyrządził wiele zła.  Zdarza się, że zapraszają do swoich domów na supre czyli ucztę. Gruzinie są biednym narodem, szukają różnych okazji zarobków, dlatego trzeba pamiętać że zarobek na noclegu czy usługach turystycznych to spora część ich pensji, zwłaszcza w turystycznych miejscowościach. Tymczasem po nastawieniu turystów coraz częściej widać, że jadą do Gruzji licząc, że będą goszczeni za darmo. My patrzymy na Gruzinów przez pryzmat Zaura – taksówkarza, z którym się zaprzyjaźniliśmy. I nie sposób wtedy nie powiedzieć, że Gruzini są niesamowicie gościnni. Nie wyobrażam sobie, żeby w Polsce ktoś po przewiezieniu nas własnym samochodem przez pół Gruzji, na koniec powiedział: „nie chce pieniędzy, wy jesteście moimi przyjaciółmi- taka jest Gruzja” Oczywiście zapłaciliśmy, daliśmy pamiątkę z Polski, żeby nas dobrze wspominał do kolejnej wizyty.

O autorze Pokaż wszystkie posty Autor Strony

Cwirek

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *