,,Gościnność to temat na osobny rozdział. Tak, Gruzini są bardzo gościnni, sympatyczni, towarzyscy i lubią Polaków. Jak to się mówi mamy wspólnego wroga, kraj który jednym i drugim wyrządził wiele zła. Zdarza się, że zapraszają do swoich domów na supre czyli ucztę.”
10. Jak wygląda sytuacja z tą słynną gruzińską gościnnością? Czy rzeczywiście jest tak, że mieszkańcy zapraszają turystów do swoich domów? Czy Wy mieliście okazję znaleźć się w podobnej sytuacji? I czy faktycznie Gruzini darzą Polaków szczególną sympatią?
Gościnność to temat na osobny rozdział. Tak, Gruzini są bardzo gościnni, sympatyczni, towarzyscy i lubią Polaków. Jak to się mówi mamy wspólnego wroga, kraj który jednym i drugim wyrządził wiele zła. Zdarza się, że zapraszają do swoich domów na supre czyli ucztę. Gruzinie są biednym narodem, szukają różnych okazji zarobków, dlatego trzeba pamiętać że zarobek na noclegu czy usługach turystycznych to spora część ich pensji, zwłaszcza w turystycznych miejscowościach.
Tymczasem po nastawieniu turystów coraz częściej widać, że jadą do Gruzji licząc, że będą goszczeni za darmo.
My patrzymy na Gruzinów przez pryzmat Zaura – taksówkarza, z którym się zaprzyjaźniliśmy. I nie sposób wtedy nie powiedzieć, że Gruzini są niesamowicie gościnni. Nie wyobrażam sobie, żeby w Polsce ktoś po przewiezieniu nas własnym samochodem przez pół Gruzji, na koniec powiedział : „nie chce pieniędzy, wy jesteście moimi przyjaciółmi- taka jest Gruzja” Oczywiście zapłaciliśmy, daliśmy pamiątkę z Polski, żeby nas dobrze wspominał do kolejnej wizyty.
11. Jak sytuacja ma się z porozumiewaniem, czy można się dogadać w języku angielskim, czy da się po polsku, czy trzeba raczej po rosyjsku? A może wszystko po trochu i na migi?
Po angielsku ciężko się porozumieć, ewentualnie z młodymi ludźmi w dużych miastach. Po rosyjsku nie ma problemów. Większość Gruzinów zna ten język.
Warto się również nauczyć kilku słów po gruzińsku: dzień dobry, tu jest pięknie i przede wszystkim didi madloba czyli bardzo dziękuję- to najczęściej używane słowo.
Mieszanie języków też przynosi dobry skutek. Na przykład pewien wieczór, spędziłem z Zaurem na rozmowach o życiu, naszych krajach, polityce… Ja mówiłem po polsku, czasem łamiąc słowa na rosyjsko brzmiące. Zaur mówił po gruzińsku lub rosyjsku, których ja nie znam. Jednak nawzajem się rozumieliśmy Może to zasługa wina, które naszą mowę czyniło bardziej płynną.
12. Czy korzystaliście z jakiś map, przewodników i jeśli tak to, co możecie polecić? I czy lepiej myśleć np. o mapach w Polsce czy może da się kupić właściwe na miejscu?
Kupiłem dwa przewodniki: „Gruzja- przewodnik globtrotera”, oraz „Gruzja i Armenia oraz Azerbejdżan- Magiczne Zakaukazie” wydawnictwa Bezdroża. Ten drugi to chyba najlepsze kompendium wiedzy w języku polskim. Bardzo dużo informacji, dosyć aktualnych, do tego kilka mapek. Gdy planuje się samemu podróż to dobry przewodnik jest niezbędny. Mapy mieliśmy z przewodników, lub wydrukowane z Internetu. Niestety ciężko dostać mapy Gruzji w Polsce, jeśli to się uda, to są bardzo drogie.
Jest też mnóstwo stron internetowych o podróży do Gruzji. Do tego fora internetowe, jak Kaukaz.pl pełne są osób zafascynowanych Gruzją, którzy chętnie dzielą się swoimi informacjami. Z jednej strony mają plus, bo są aktualne. Z drugiej strony każdy odbiera Gruzję indywidualnie, ma różne przygody, więc czasem te same miejsca są różnie odbierane.
13. Czy uprawialiście jakiś trekking, jeśli tak to czy jest to bezpieczne, jaki ma stopień trudności i czy warto się tego podejmować mając na uwadze czas wyprawy 10-14 dni? W momencie, gdy chciałoby się tę parę pozycji odwiedzić?
Niestety za mało czasu spędziliśmy w Gruzji, aby pochodzić po górach, poza tym byliśmy nastawieni, żeby jak najwięcej zwiedzić. Ale udało się trochę „liznąć” trekkingu. Dla samych widoków warto się wybrać w Kaukaz, wspaniałe pejzaże, obcowanie z naturą. Na minus bardzo słabe oznakowanie szlaków, najczęściej idzie się ścieżką przed siebie. Brak infrastruktury turystycznej, schronisk, pól namiotowych, więc jak ktoś ma zamiar ruszyć na spotkanie dzikiej natury to musi mieć ze sobą cały ekwipunek i to ze świadomością, że przez parę dni może w górach nie spotkać cywilizacji. To wspaniała przygoda, ale wymaga przygotowania, sprzętu, kondycji, to wysokie góry. Lepiej wyskoczyć na 5-7 dni mając na celu tylko trekking w Kaukazie.
14. Czy warto wieźć ze sobą jakieś upominki, czy Wy mieliście takie sytuacje, że wręczaliście jakieś podarki napotkanym ludziom?
Jeśli coś brać jako upominek, to coś związanego z Polską, na pewno będzie to miły prezent. My nie mieliśmy takiej sytuacji, żeby coś rozdawać miejscowym, poza polską wódką.
15. Możesz powiedzieć coś na temat sprzętu, bagażu, który mieliście ze sobą? Jak bardzo pojemne i z jakiej firmy mieliście plecaki? Biorąc pod uwagę, że jest to graj zdecydowanie górzysty, to czy braliście dużą ilość ciepłych ubrań czy wystarczy np. polar i kurtka przeciwdeszczowa? Buty trekkingowe oraz sandały z profilowaną podeszwą zdają egzamin? Czy gdy jest się spakowanym minimalistycznie, to jest możliwość w miarę regularnego prania? Które z pozycji Waszego bagażu były najbardziej przydatne, jakie przedmioty trzeba koniecznie zabrać? Jak generalnie wyglądała Wasza historia z bagażami, zarówno na lotniskach, jak i podczas całej wyprawy?
Na bagaż najlepiej nadają się dobre plecaki, średniej klasy, wodoodporny, 60-80 litrów, byle nie za ciężki. Jeśli jedzie się w góry to ciepłe ubranie jest konieczne, nawet w sezonie letnim. Temperatury w nocy mocno spadają więc zdarza się, że śpi się w bluzie.
Buty – to zależy od charakteru podróży. Osobiście wolę mieć buty trekkingowe jeśli zamierzam iść w góry, nawet niezbyt wysokie. Najlepiej jak są lekkie i na tyle wygodne że można również chodzić w nich po mieście czy nizinach. A nad morze wystarczą japonki.
16. Czy mieliście przed wyjazdem zorganizowane jakieś kontakty (nr. Telefonów, adresy, e-maile itp.) z ludźmi/hostelami/przewoźnikami w Gruzji czy jechaliście na tzw. ,,żywioł’’ i dopiero wszystko załatwialiście, całe te sprawy organizacyjno-logistyczne na miejscu?
Mieliśmy namiary zdobyte przez Internet, fora podróżnicze, m.in. adresy hosteli, wypożyczalni samochodów, rozkłady jazdy pociągów ale ich nie użyliśmy. Wszystko przez Gruzinów, którzy nam pomogli, doradzili. Zaur, gdy nas przywiózł pierwszy raz jakieś miejscowości to pytał jaki nocleg chcemy, wyciągał swój notes pełen adresów z każdego regionu, dzwonił i oglądaliśmy nocleg. Ale nie można liczyć że każdy będzie miał takie szczęście, więc lepiej prześledzić Internet i poszukać namiarów. Zwłaszcza, że jest bardzo dużo firm, które są nastawione na polskich turystów, zakładane przez studentów, którzy w Polsce studiowali i świadczą usługi hotelowe, transportowe i organizacyjne.
17. Patrząc na to, że różne zabytki, czy krainy turystyczne są po kraju porozrzucane, to zamiast gonić się z jednego miejsca na drugie, nie lepiej decydować się na dobre spenetrowanie 1-2 obszarów (np. Swanetia)? Jak sytuacja wyglądała w Waszym przypadku? Mieliście gonitwę czy siedzieliście w jednym miejscu?
Wszystko zależy od czasu i profilu wyprawy, czy wypoczywamy, czy zwiedzamy czy chodzimy po górach. Na pewno warto zwiedzić jak najwięcej, poznać regiony a potem wracać tam gdzie podobało się najbardziej.
18. A telefony? Warto zaopatrywać się w miejscowy numer komórkowy i czy byłby on odpowiednio tani podczas dzwonienia czy pisania smsów? Np. na Ukrainie tak właśnie zrobiliśmy i było to dobre posunięcie.
W Gruzji też warto kupić sobie kartę do telefonu. Wtedy można sporo oszczędzić, a numer przyda się na następną podróż.
19. Odnośnie jedzenia, czy jest sens brać ze sobą prowiant z Polski (zupki, konserwy, batony itd.) czy może wszystko da się kupić bezproblemowo, na bieżąco na miejscu? I w jakich cenach jest jedzenie sklepowe, targowe, u ulicznych sprzedawców? Warto zaglądać do restauracji czy da się smacznie, w miarę tanio gdzieś obok turystycznych szlak?
Największy grzech to brać do Gruzji jedzenie, chyba że chce się poczęstować Gruzinów polskimi specjałami.
Ich potrawy są pyszne, to wielki skarb Gruzji, chociaż znam osoby, które wzięły konserwy z Polski, w Gruzji tylko dokupili warzywa i twierdzili, że tak się struli, że nie polecają Gruzińskiej kuchni. My jesteśmy w niej zakochani. Z zakupami nie ma problemów. Jedzenie jest świeże, zwłaszcza chleb gruziński, który jest przepyszny. Ceny są bardzo przystępne, za wyjątkiem miejscowości wysokogórskich. Do tego warzywa i owoce są bardzo smaczne, nie pochodzą z upraw wspomaganych chemią, mają zupełnie inny smak, niż to co kupujemy w sklepach.
Jeśli chodzi o gotowe jedzenie. Knajpy są wszędzie, najlepsze są te gdzie jest dużo Gruzinów. Gruzini bardzo często chodzą do restauracji na kolacje, a nie zarabiają dużo. Dania są świetne i obfite, a ceny jak na polskie warunki rewelacyjne. 30 zł za kolację z winem dla dwóch osób to standard. Na stołach króluje mięso, warzywa to dodatek. Potrawy są dosyć tłuste, więc tu trzeba uważać na żołądek i nie ma mowy o utrzymaniu diety. Ale nie sposób wyjść z gruzińskiej restauracji nie najedzonym.
Jeśli chodzi o jedzenie w budkach na ulicy, to również jest pyszne. Można je jeść bez obaw, chyba, że o kilogramy. W większości potrawy są gotowane w wersji domowej, zgodnie z tradycją. Każdy posiłek to radość, a największa jest podczas wieczornej uczty w knajpie pełnej Gruzinów, wśród znajomych, przy winie w karafce, pełnym stole i gruzińskiej muzyce.
Ulubione potrawy: Chinkami- sakiewki z mięsem i rosołkiem, trzeba je jeść w specyficzny sposób, żeby rosół się nie wylał. Sprzedawane na sztuki, cena 1-1,5 zł; szaszłyki, w tym z baraniny, kebabi również z baraniny, podobny do toreckiego kebaba, solyanka i ostri, czyli potrawki z mięsa wieprzowego w pikantnym sosie, chaczapuri- placek drożdzowy z serem i dodatkami czy kubudari – gruziński kebab w cieście.
20. Mając na uwadze, że nasz wyjazd w sporej części związany będzie z fotografią, to co mógłbyś powiedzieć o ,,podróży fotograficznej’’ – czy nie ma problemu z ładowaniem baterii, z dostępem do Internetu, z bezpieczeństwem w tych kwestiach? Czy w Waszej podróży aparat odgrywał ważną rolę czy był tylko dodatkiem?
Aparat pozwala uwiecznić wspaniałe widoki gruziński miast, gór czy morza, więc warto wziąć dobry sprzęt, żeby mieć pięknie zachowane wspomnienia.
Internet jest w dużych miastach lub prywatnych pensjonatach. Nie ma tam też problemów z prądem. W niektórych górskich miejscowościach może okazać się, że nie wszystkie gniazdka działają. Mało jest miejsc z publicznym wi-fi, tutaj można liczyć przede wszystkim na hotele, dla tego lepiej wziąć kilka kart pamięci, żeby jak najwięcej uwiecznić na zdjęciach. Bateria na zmianę też jest potrzebna, bo kilka razy nam się zdarzyło, że w środku dnia bateria była wyładowana od ilości zdjęć.
Raz jeszcze chciałbym podziękować Tomkowi Gołębiewskiemu, bez którego nie byłoby tej historii. Mam nadzieję, że Wam się podobało i cieszyłbym się bardzo gdybyście kiedyś, podczas podróży do Gruzji, skorzystali z zawartych tutaj informacji. 😉
Ćwirku, wybacz, że nie na temat, ale chciałam życzyć Ci wspaniałych świąt, super pozytywnego nadchodzącego roku i w ogóle wszystkiego naj. A sobie przy okazji tego, byś nie zaniedbywał bloga i pisał, pisał, pisał… Zdrowia, szczęścia, powodzenia w każdej dziedziny życia i weny 🙂
Ehh Taito, 100 batów chłosty dla mnie za kolejną zwłokę. Nie wiem jak się to stało ale dopiero wczoraj zauważyłem, że skomentowałaś… Pozostaje mi życzyć Tobie również wszystkiego co najlepsze w tym 2016 roku, bo chyba Wesołych Świąt zostawimy sobie na Wielkanoc 🙂 A pisał będę, obiecuję!