Wrobels

Przypadki Legii i Wisły

Co można powiedzieć o występach naszych drużyn w Lidze Europejskiej? Powiem szczerze, że w przypadku Legii Warszawa nie spodziewałem się, że po 4 kolejkach wywalczy awans. Fajnie, że im się to udało, trochę niepostrzeżenie, bez większych emocji, z pewnością mniejszych niż to miało miejsce z Lechem w 2009 i 2011 roku. Być może dlatego, że tych meczy nie śledziłem? A może, bo oprócz Legii gra w pucharach jeszcze Wisła i jest to zainteresowanie trochę rozłożone? Jedno trzeba stwierdzić: sezon pucharowy należy uznać za udany, nawet w kontekście słabszej dyspozycji Wisły Kraków.

Wisła bez szans w starciu z Fulham / fot. interia.pl

To właśnie krakowianie mieli dać nam najwięcej radości, to właśnie Biała Gwiazda pierwszy raz od 1996 roku miała awansować do Ligi Mistrzów. Los wydawał się łaskawy gdy Wisła wylosowała cypryjski APOEL Nikozja – ,,Klub z małego Cypru? , Spokojnie do ogrania” – pojawiały się częste wtedy opinie. Sam dałem się takim twierdzeniom trochę porwać, nie zdawałem sobie sprawy jak APOEL gra, jakich ma zawodników i jaki potencjał? Teraz już wiem gdy spoglądam na grupę G w Champions League i widzę Cypryjczyków na prowadzeniu i w dodatku bez przegranego meczu. Liga Mistrzów Wiśle się nie należała, dzisiaj to wiem i nie mam prawa być niezadowolony, że w sierpniu krakowianie odpadli. Nie całkiem odpadli, bo na osłodę została im Liga Europejska. To tam mieli (?) sobie zagoić rany, pokazać się w Europie i zarobić trochę pieniędzy. Jak wyszło? 4 rozegrane mecze, dwie porażki na wyjeździe po 1:4, jedna wpadka u siebie 1:3 i jedno zwycięstwo 1:0 chluby nie przynoszą. Ostatnie miejsce w grupie z nikłymi szansami na awans – nie tak miała wyglądać przygoda Wisły z pucharami. Paradoksalnie wczorajsza postawa Wiślaków na Craven Cottage momentami mogła się podobać. Dokładne podania, efektowne akcje, wygrane dryblingi, gra na połowie przeciwnika, pachniało mi to klasową drużyną obytą na europejskich salonach. Niestety był to tylko dobrze opakowany towar bez konkretnej zawartości w środku. Wynik 1:4 mówi sam za siebie i dobra postawa szybko zostanie zapomniana. Ot taka brutalna prawda w futbolu.

Radość po awansie do kolejnej rundy Ligi Europejskiej / fot. interia.pl

Legia znajduje się na przeciwległym biegunie i to Legię będziemy oglądać na wiosnę. Nie wiem czy im się powiedzie, czy awansują dalej, zależeć to będzie od szczęścia w losowaniu oraz dyspozycji dnia. Jak wiadomo u nas modne jest tłumaczenie się, w razie jakichkolwiek niepowodzeń, tym że przerwa zimowa między rundami jest zbyt długa i z reguły przeciwnik ma lepiej bo gra z marszu, bo u niego rozgrywki toczą się praktycznie bez ustanku. Polskie drużyny aspirują do bycia mocnymi, do wyjścia z tego ogólnego marazmu i do pokazania się w Europie. Jeśli Legia o tym myśli to musi godnie zaprezentować się w kolejnej rundzie/dach. Skoro Sporting Braga w poprzednim sezonie dotarł aż do finału  a również nie był stawiany w gronie faworytów, skoro zespoły Cypryjskie przyzwoicie radzą sobie w Lidze Mistrzów, skoro Izrael ma 3 przedstawicieli w Lidze Europy (choć tylko Maccabi Haifa radzi sobie dobrze) to dlaczego Legia ma nie sprawić niespodzianki? Myślę, że wszyscy fani piłki w Polsce będą trzymać za Legię kciuki. Ja również zamierzam, chociaż jak pisałem, żadnego spotkania pucharowego w tym sezonie z udziałem warszawiaków nie widziałem.

Jako sympatyk piłki nożnej cieszę się, że polska drużyna gra dobrze i osiąga wyniki. Niemniej jednak emocje mam o wiele mniejsze aniżeli kiedyś. Gdy Wisła za czasów Kasperczaka toczyła dzielne boje z Parmą,  Schalke czy Lazio, gdy Lech Poznań dwa razy wychodził z grupy i awansował do 1/8 LE, to te sukcesy poruszały mną znacznie mocniej. Mam nadzieję, że emocje wrócą już na wiosnę i gra Legii będzie przedsmakiem przed wielkimi emocjami czerwcowo-lipcowymi.

O autorze Pokaż wszystkie posty Autor Strony

Cwirek

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *