Wrobels

Rindoon – wizyta w średniowiecznym mieście

Jak to mówią: wszędzie dobrze ale w domu najlepiej. Podczas podróżowania, w momencie odkrywania nowych miejsc, nie zawsze może się to powiedzenie sprawdzać ale często bywa tak, że tuż pod nosem znajduje się jakaś fajna i interesująca miejscówka. Warto drążyć lokalnie, zajmuje to mniej czasu, a efekt potrafi niejednokrotnie miło nas zaskoczyć.Doskonałym przykładem była nasza inaugurująca wyprawa, która miała miejsce w drugą niedzielę marca tego roku. Czasu na daleki wyjazd nie było, jeszcze w okolicach południa nie mieliśmy żadnego konkretnego pomysłu, plany były mgliste i zapewniały tylko tyle, że gdzieś pojedziemy. Parę pozycji w naszym lokalnym turystycznym światku mamy dobrze przerobionych, niektóre parokrotnie sprawdzone i w ostateczności mogłyby zostać raz kolejny wykorzystane. Ale chciałem tego uniknąć, chciałem znaleźć się gdzieś, gdzie jeszcze nie byliśmy, w miejscu dziewiczym, tam gdzie nasze stopy jeszcze nie dreptały. Zerknięcie na mapę, rzut oka w czeluści wujka Google i lampka się zaświeciła! Podbudowane to wszystko kilkoma zdjęciami i pada decyzja: jedziemy! Dokąd? Tuż za miedzę, do sąsiedniego hrabstwa, do Roscommon.

Patrzymy, nadchodzą jacyś ludzie – wracają stamtąd gdzie my chcemy dotrzeć. W umorusanych butach, w odpowiednim, mocnym obuwiu, pojawiają się nawet gumowce. No to ładnie – myślę sobie – jest jakieś bagnisko, teren grząski, czyści nie wrócimy. Takie są jednak wyjazdy terenowe i prawdę mówiąc trochę brudu podróżniczego źle nikomu jeszcze nie zrobiło. Mijamy się z niedzielnymi podróżnikami i już chcemy pójść dróżką przed siebie aż tu nagle dociera nas głos starszego mężczyzny obsługującego kosiarkę. Podszedł do nas i pyta się czy chcemy iść do zamku. Ja, że owszem i czy to dobra droga? On, że należy się ciutkę cofnąć a następnie podążać za strzałkami i tablicami informującymi. – O tu jest jedna, tam dalej kolejna – mówi. W porządku, będziemy kroczyć, dzięki za informacje – przewinęło się w mojej głowie. Dziadek dopytuje, skąd jesteśmy? Z Polski, ale mieszkamy w Longford. Czy dzieci mówią po angielsku? Ja, że córka tak a synek jeszcze nie całkiem. A czy umie po irlandzku? Trochę umie, na pewno lepiej ode mnie – uśmiecham się. Szybki test: coś się zapytał, odpowiedziała równie błyskawicznie, po czym mruknął z aprobatą pod nosem i to było oficjalne zakończenie naszej miłej pogawędki. Podziękowałem na koniec już głośno i ruszyliśmy przed siebie.

Pierwsze co przykuwa uwagę to są rozległe pastwiska i łąki, mnóstwo zieleni i trawy. I murki, oddzielające ów pokaźne poletka. Zanim nasz spacer na dobre się rozpoczął przystanęliśmy przy pierwszej atrakcji. Szpital. Dziś trudno byłoby się domyśleć, że w tym miejscu kilkaset lat temu on funkcjonował. Ale tablica mówi co innego. Szpital znajdował się w objęciach opactwa, dość pokaźnego, o czym możemy się dowiedzieć z tego szkicu:

Średniowieczny Szpital

Szpital z czasów Średniowiecza

Średniowieczny Szpital

Szpital zlokalizowany był z dala od miasta, tak więc pacjenci mogli być trzymani w izolacji. Średniowieczne szpitale podobnie jak ten, poza opieką nad chorymi, miały wiele innych funkcji. Przyjmowały podróżnych oraz pielgrzymów, otaczały ochroną biednych, starszych a także pomagały sierotom. Można powiedzieć, że spełniały funkcje dzisiejszego systemu opieki społecznej.

Ostatnia budowla z czasów szpitalnych

Ostatnia budowla z czasów szpitalnych

Finansowanie szpitala prawdopodobnie pochodziło od bogatych elit. Wsparcie nie było jednak czysto bezinteresowne. Bycie patronem oznaczało bowiem oczyszczenie z grzechów i skrócenie czasu spędzonego w czyśćcu.

Szpital najpewniej powstał w tym samym czasie co miasto. Jest jednak jasne, że zbudowany był na terenie dużego, wcześniej istniejącego, średniowiecznego klasztoru. Ten fakt może częściowo wyjaśniać, dlaczego nadal funkcjonował pod patronatem gaelicko-irlandzkim długo po tym, jak Rindoon został porzucony przez swoich angielskich mieszkańców na początku 14 wieku. W połowie 16 wieku budynki i grunty zostały przyznane nowym osadnikom z Anglii w ramach podboju Irlandii przez Tudorów.

Eksploracja wnętrz

Eksploracja wnętrz

Dowody sugerują, że szpital początkowo składał się z kościoła i trzech zabudowań wokół centralnego, otwartego obszaru, podobnie jak średniowieczny klasztor. Jedyną różnicą architektoniczną między średniowiecznym szpitalem a klasztorem było istnienie dużej hali, która funkcjonowała jako oddział.

Pokręciliśmy się po ruinach kościoła, ostatniej pozostałości tego ważnego niegdyś miejsca i po paru minutach nieśpiesznie wędrowaliśmy już przez jedno z pastwisk. Po pokonaniu metalowego mostku znaleźliśmy się na kolejnej, trawiastej jadłodajni. Nie byliśmy tutaj sami, w odległości parudziesięciu metrów, w cieniu drzew, pod murkiem leżało stado krów. Poprzyglądaliśmy się wzajemnie po czym poszliśmy dalej. Na sąsiedniej, znacznie bardziej obszernej łące trawkę podskubywały wełniane owieczki, które z kolei nie bardzo były zainteresowane naszym towarzystwem. Następny pokonany mostek i byliśmy już nad brzegami jeziora. Tu należało skręcić w prawo i dalej wzdłuż brzegu podążać przed siebie za strzałkami.

Często napotykany widok

Często napotykany widok

Samo jezioro ogromne i przepastne, trudno było dostrzec drugi brzeg. Nic dziwnego, wszak Lough Ree to piąte największe jezioro na całej wyspie. Na jeziorze liczne wyspy, na wyspach pozostałości z czasów wczesnego chrześcijaństwa, wokół wstęga nieregularnej linii brzegowej. Tej pięknej słonecznej, acz nieco wietrznej niedzieli, tafla wody była raczej spokojna.

Wejście do miasta

Kilkadziesiąt metrów dalej rozpoczynała się oficjalna granica średniowiecznego miasta Rindoon. Przywitał nas kilkusetmetrowy, kamienny mur, rozciągający się na półwyspie, od jednego brzegu do drugiego. Sporo go do dnia dzisiejszego zostało, choć gdzieniegdzie wyrwy i zniszczenia były dość dobrze widoczne.

Fragment murów miejskich

Fragment murów miejskich

Dla nowych osadników życie na skraju kolonii Anglo-Normańskiej przynosiło sporo korzyści społecznych i gospodarczych. Miasto miało być podstawą startową dla kolejnych podbojów Irlandii. Niestety dla mieszczan, już istniejące aneksje nigdy nie zostały w pełni skonsolidowane. Efektem tego było życie wzdłuż granicy bardzo gwałtownej i ciągle się zmieniającej.

Rindoon było ważnym miejscem handlowym (głównie poprzez drogę wodną), tak więc należało całe miasto odpowiednio chronić. W dodatku żywiono obawy w stosunku co do odradzającej się gaelickiej społeczności, która na pewno sprawiałaby problemy. W związku z tym w okolicach 1250 roku zbudowano mur miejski, ciągnący się na długości nieco ponad 500 metrów. Oryginalnie miał cztery wieże i jedną bramę wjazdową. Zastąpił wcześniejsze systemy obronne bazujące na ziemi i drewnie.

Oficjalna granica miasta

Oficjalna granica miasta

Mury miejskie w Anglo-Normańskiej Irlandii, podobnie jak tutaj w Rindoon, miały kilka funkcji. Obrona angielskich osadników jest oczywista. Wiadomo, że osada była wielokrotnie atakowana przez klan O’Connors w czasie 13 i na początku 14 wieku. Mury miejskie zostały również zbudowane w celu ogłaszania bogactwa i statusu miasta. Określono także granicę prawną między przestrzenią miejską a przestrzenią wiejską (z różnymi prawami i zarządzaniem). Inną ważną funkcją było umożliwienie skutecznego pobierania opłat za przejazd i podatki od towarów wprowadzonych do miasta.

Ludzie mieszkali głównie w domach z drewna, wzdłuż głównej ulicy miasta, która prowadziła z wieży bramowej w murze aż do okolic rynku, mieszczącego się obok zamku i kościoła. Rozkwit Rindoon nastąpił w XIII w., gdy mieszkało tu 600 osób. Mieszkańcy (głównie pochodzenia angielskiego) działali jako kupcy lub zajmowali się różnym rzemiosłem.

Tak wyglądało kiedyś miasto Rindoon

Tak wyglądało kiedyś miasto Rindoon

W miarę upływu czasu relacje między lokalnymi klanami irlandzkimi a miastem Rindoon pogarszały się. Miasto zostało zniszczone w roku 1320. Nazwa Rindoon oznacza ufortyfikowaną rzekę i sugeruje, że teren był używany jako fort na długo przed Normanami

Nie prosiliśmy o pozwolenie na dostanie się do miasta, nie wchodziliśmy główną bramą, skorzystaliśmy z bocznej, lewej flanki – choć tak po prawdzie szliśmy cały czas nad brzegiem, zerkając tylko w prawo, na bezkres ogromnej łąki. W obecnych czasach niestety tyle już tylko zostało. Kiedyś były tu domy, były pola uprawne, dziś jest trawa i hodowlane zwierzęta. Dawniej miasteczko żyło, ludzie się krzątali, było gwarno i głośno. Teraz z ciszą zmaga się wiatr, podśpiewujące ptaki i fale, delikatnie uderzające o brzeg.

Pojawia się coraz więcej drzew, wchodzimy do miniaturowego lasku. Dzieciaki wspinają się na drzewa, przedzierają przez gałęzie, ot zabawa na świeżym powietrzu. Idziemy już w troszkę innym kierunku i widzimy w oddali, na wzniesieniu zamek. Z zatoczką po naszej lewej stronie i na falującym terenie prezentuje się bardzo ładnie. Spokojna zatoka okazuje się być ważnym miejscem – a przynajmniej znaczącym była w czasach świetności zamku i miasta. To ,,Safe Harbour”- port, który przyjmował niezliczoną ilość towarów.

Widok na zatokę portową

Widok na zatokę portową

W gwarnym porcie

W czasach Średniowiecza większość rzeki Shannon, w tym Lough Ree, była dobrze żeglowna. Po wodach pływało wiele rożnej wielkości statków, które wykorzystywały rzekę niczym autostradę. Istnieją historyczne odniesienia do działań handlowych oraz wojennych, odbywających się w ciągu 13 i na początku 14 wieku. Wiadomo, że w 1270 roku do Rindoon przypłynęły zapasy francuskiego wina. W porcie stały również galery. Ich rolą było zabezpieczenie jeziora i bronienie portu oraz miasta przed atakami społeczności gaelicko-irlandzkich. Z Rindoon aż do granic Westmeath, pomiędzy 1220 rokiem a 14 wiekiem kursował prom. W 1306 roku w stoczni przy nabrzeżu znajdują się dwie łodzie w budowie i kolejne dwie czekające na naprawy.

Gwarny port - jedno z serc miasta

Gwarny port – jedno z serc miasta

Z zamku, który wznosił się nad okolicą można było kontrolować i obserwować wszystkie poczynania odbywające się w porcie. Zamkową bramę i nadbrzeże łączyły schody, w porcie (w kształcie dłoni, jak palce) wznosiła się seria dwunastu suchych kamieni, oddalonych od siebie od 2,5 metra do 9 metrów. Widniały tam drewniane nadbudówki i małe filary, na których łodzie mogły ładować i wyładowywać ładunki. Dziś zdecydowanej większości starej przystani już nie ma ale gdzieniegdzie można zauważyć częściowo zanurzone lub zarośnięte resztki średniowiecznego portu miasta Rindoon.

Zamek Rindoon

Zamek Rindoon

Idziemy dalej. Teren faluje, wchodzimy jakby w jakąś małą dolinkę, ścieżka wznosi się i opada, gdzieniegdzie wystają kamienie, wokół wyrastają nieduże drzewa. Pod naszymi stopami wszędzie trawa, sprawia ona wrażenie miękkiego, naturalnego dywanu. Wiosną i latem z pewnością musi tu być uroczo… Zatrzymujemy się przy jednym z głazów i robimy krótką sesję zdjęciową, dzieci wspinają się, skaczą i pozują – w tle obrośnięty bluszczem, zielono-szary zamek. Parę minut później stoimy przed jego (obecnie chyba głównym?) wejściem. Po kilku chwilach wchodzimy do środka.

Tuż pod murami zamku

Tuż pod murami zamku

Zamek Rindoon

Budowa zamku Rindoon rozpoczęła się w 1227 roku przez Geoffreya de Marisco, angielskiego króla gubernatora w Irlandii. Funkcjonował jako królewskie centrum administracyjne i wojskowe leżące na granicy między Gaelicką Irlandią a kolonią Anglo-Normańską.

Położenie Zamku na skraju miasta z widokiem na port służyło zarówno praktycznym, jak i symbolicznym celom. Przylegający port pozwalał na łatwy dostęp. Jednak imponująca fasada zamku powodowała, że atakujący mieli ciężki orzech do zgryzienia, zastanawiając się, jak potężni mogą być mieszkańcy tego pokaźnego przybytku?

Obecnie główna brama do zamku

Obecnie główna brama do zamku

Rynek miasta leżał na zachód od zamku, podobnie jak kościół parafialny. W wolne dni, w czasach pokoju, lokalni irlandzcy kupcy i rolnicy wchodzili do miasta, aby handlować.

Zamek Rindoon został ukończony w 1235 roku. Wartownia i brama datowana jest właśnie na ten okres. Mury obronne zamku były pokryte drewnianą strukturą, która przechodziła tuż nad nimi. Pozwalało to obrońcom odpowiednio się przygotować i ewentualnie strzelać do napastników.

Zabudowania zamkowe w pełnej krasie

Zabudowania zamkowe w pełnej krasie

Zamek został poważnie uszkodzony przez klan O’Connors na początku 1270 roku. Po tym czasie znacznie wzmocniono jego fortyfikacje. W południowo-zachodniej stronie zamku, w okolicach 1300 roku dodano dwupiętrowy hol. Niemniej zamiast przejąć zamek, to Irlandczycy systematycznie wyburzali duże fragmenty twierdzy, aby nie nadawała się ona do użytku.

Zamek leżał w gruzach po roku 1340, dopóki nie został odbudowany pod koniec XVI wieku, aby pomóc Elżbiecie I wracającej do Irlandii. Został on ponownie porzucony przez wojska angielskie na początku 17 wieku. Pod koniec 19 wieku rodzina Leonard wybudowała domek i budynki gospodarcze w zniszczonym wnętrzu zamku. Mały dom został zamieszkiwany aż do 20. wieku.

Pozostałości młyna. Widok z wnętrza zamku

Pozostałości młyna. Widok z wnętrza zamku

Można przypuszczać, że w miejscu późniejszego zamku Anglo-Normanów, wcześniej pojawiła się twierdza Wikingów z IX wieku a następnie stanęła forteca O’Connor z wieku XII.

Wewnątrz, na terenie tego okazałego niegdyś zamku zastajemy mnóstwo drzew i zarośli. Są zawaliska, wyrwy w murze oraz bezkres nieba nad naszymi głowami. Wszystko zarosło, całość niestety zmarniała. Czas i warunki atmosferyczne obeszły się z zamkiem Rindoon bardzo brutalnie. Ruiny przez duże R ale nie narzekamy, jest w tym miejscu urok, jest bardzo spokojnie i można poczuć samotność.

W oddali widać okrągły budynek. Prezentuje się całkiem przyzwoicie. To ruiny młyna, znajdującego się w końcowym fragmencie półwyspu. Ów miejsce porośnięte było lasem świętego Jana, który dostarczał drewna miastu. Nie udajemy się tam, wychodząc z zamku zerkamy w stronę innych ruin. W oddali zbliża się grupka młodzieży, która krocząc naszymi śladami pomału odkrywa uroki tego miejsca.

Kościół Parafialny

Kościół Parafialny

Kościół parafialny

Po paru chwilach oglądamy kościół, a raczej to co z niego pozostało (głównie zewnętrzne mury). Niegdyś ważne miejsce dla miejscowej społeczności ulokowane jest na małym wzniesieniu – widać stąd świetnie zamek oraz okolicę. Religia katolicka była podstawą codziennego życia w Rindoon.

Mieszkańcy przed Kościołem

Mieszkańcy przed Kościołem

Kościół parafialny w mieście zbudowano w dwóch etapach. Długie nawy centralne prawdopodobnie pochodzą z założenia miasta w 1227 roku. Obszar wokół ołtarza – prezbiterium – wydaje się dodany nieco później. Możliwe, że rządzący miastem spotykali się tutaj regularnie.

Fragment murów kościelnych

Fragment murów kościelnych

Najprawdopodobniej całość zysków i podatków kościoła trafiały do Opactwa Świętego Trójcy leżącego na irlandzkim terytorium, w miasteczku Moylurg. Opactwo też wydaje się mieć prawo do wyznaczania księdza w Rindoon. Ten związek między klasztorem gaelickim a kościołem parafialnym w mieście zamieszkanym przez angielskich mówców może wskazywać na szersze powiązania handlowe między Irlandczykami i angielskimi osadnikami.

Jest uroczo ale trzeba pójść dalej.

Kolcolist

Kolcolist

Tym razem przemierzamy drugą stronę półwyspu Warren, którego linia brzegowa jest troszeczkę bardziej postrzępiona. Zatrzymujemy się przy żółtych krzewach kolcolistu, dzieci eksplorują nabrzeże a zza kamiennego murku zerkają na nas owce. Ta część jeziora Ree to zatoka Carrownure, ciekawe czy w przeszłości tu również dopływały statki?

Nad Zatoką Carrownure

Nad Zatoką Carrownure

Nasza podróż pomału dobiega końca. Zupełnie przypadkiem (no, trochę przy pomocy mapy i internetu) znaleźliśmy się w naprawdę uroczej krainie. Dziś niestety (a może w pewnym sensie stety?) już zupełnie (nie licząc ptaków i owiec) opuszczonej ale kiedyś gwarnej i żyjącej. Średniowiecznego miasta Rindoon już nie ma, pozostało na kartach historii i we wspomnieniach. Mam nadzieję, że ta opowieść pozwoliła Wam choć trochę odkryć i oczyma wyobraźni zobaczyć to miejsce. Niby ukryte, jakby schowane ale na szczęście cały czas jeszcze istniejące.

O autorze Pokaż wszystkie posty Autor Strony

Cwirek

1 KomentarzNapisz Komentarz

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *