Wrobels

Znaleźć się Między Wariatami

Patrząc na życiową podróż Marcina Mellera, można uznać, że tytuł książki jest jak najbardziej trafiony. Szaleńcze ,,wojenne” wyjazdy na Bałkany, do Czeczenii czy niebezpieczne penetracje ogarniętych walkami zakątków Afryki, fascynacja podziemnego życia lat 80, barwnym okiem spojrzenie na codzienne funkcjonowanie Polski – generalnie misz-masz, z którego rodzi się niezwykle barwna historia.Po książkę ,,Między Wariatami” sięgnąłem pod koniec ubiegłego roku. W swoich zbiorach miałem ją od kilku miesięcy, ale musiałem pokończyć inne, zanim chwyciłem tą konkretną. Z kolei wiedziałem o niej jeszcze wcześniej, gdy przeglądałem profil Marcina Mellera na Facebooku. Wyobraziłem sobie wówczas, że jest to pozycja podróżnicza, na co do końca nie chciał się zgodzić autor w jednym z komentarzy.

I chyba miał rację, chociaż podróż czy też wyprawa ogólnie pojęta pojawia się w lekturze tu i ówdzie. Nie są to wyjazdy rekreacyjne, często bohater ociera się o śmierć, w jakiś niewytłumaczalny sposób zawsze udaje mu się jednak wszystko dopiąć, spaść na przysłowiowe cztery łapy.

Marcin Meller pisze, że będzie się dobrze czytać w pociągu, łóżku i na plaży. Czyta się rzeczywiście dobrze, szczególnie pierwszą część książki, tą tak zwaną ,,wojenną”. Młody, dwudziestokilkuletni dziennikarz jeździ w najniebezpieczniejsze miejsca, ogarnięte w danym czasie działaniami wojennymi. Akcje te są brawurowe, niebezpieczne i opisane w taki sposób, że czytelnik bez problemu może sobie wyobrazić, że sam biega po linii frontu. Reportaże są barwne, niepozbawione wątków humorystycznych, takich o których długo się pamięta, które sprawnie wchodzą do głowy.

Z czasem książka zwalnia. Przenosi nas w młode lata autora, w świat licealno-uniwersytecki, poznajemy zbuntowaną młodzież lat 80, wchodzimy do podziemia, jesteśmy internowani. Dowiadujemy się jakie relacje rodzinne panowały w domu Mellerów i jak Marcin był zapatrzony w ojca, który był dla niego wielkim wzorem. Generalnie więzi rodzinne były u państwa Mellerów bardzo silne. Gdy młody Meller, użytkownik bujnej, lwiej czupryny wyruszał w daleki świat, to pewne jest, że jego rodzicom niejeden włos na głowie posiwiał. Ot, rodzicielska troska…

Ale czy było się czego wówczas bać? Na pewno tak. Niebezpieczeństwa pojawiały się najróżniejsze, ale Marcin Meller potrafił sobie z nimi radzić niemal zawsze. Miał swego rodzaju dar przemowy (gadulstwo?), wymyślania na poczekaniu odpowiednich kwestii, właściwych historii, wiedział jak przechylić szalę na swoją stronę i to mu bez dwóch zdań wielokrotnie pomagało i ratowało skórę.

Patrząc dziś na Marcina Mellera, siedzącego za stołem w ,,Drugim Śniadaniu Mistrzów” i podejmującego kolejnych gości, nie każdy zapewne wie, że kiedyś był to obieżyświat pełną gębą. Obecnie zwolnił, uspokoił się, odrzucił tę szczyptę ryzyka, która kiedyś towarzyszyła mu bardzo często. Młodzieńcza werwa ustąpiła miejsca wyrachowaniu, ojcowskiej wrażliwości i takiemu ustatkowaniu, towarzyszącemu osobom zbliżającym się do 50-tki. Czy tak jest naprawdę? Nie wiem tego w 100%, są to tylko takie moje wyobrażenia.

Wiem natomiast, że warto znaleźć się Między Wariatami. Jest tam ciekawie, jest wciągająco, jest wesoło. Autor się oto odpowiednio postarał. Dobra robota, Marcinie!

O autorze Pokaż wszystkie posty Autor Strony

Cwirek

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *